parkign lotnisko modlin modlinpark
Ujawnienie to na serio wstrząsnęło Ellie (co dziwne, w wyższym stopniu poruszył ją cheeseburger aniżeli sztuczna broda), chociaż Rachel zapewniła ją, że Mikołajowie w sklepach oraz punktach Armii Zbawienia owo w istocie pomocnicy wysłani za pomocą prawdziwego świętego, nazbyt zajętego zbieraniem zabawek parking modlin tudzież czytaniem listów od dziatwa, aby być w obiegu po świecie w celach reprezentacyjnych.
Louis starannie ustawił parawan. Teraz w kominku widniały para wyraźne ślady, pewien w popiele, zaś dalszy na obramowaniu. Oba celowały bez ogródek w choinkę, nieledwie Mikołaj wylądował na jednej nodze a aktualnie wyskoczył, iżby złożyć na miejscu prezenty przeznaczone dla rodziny Creedów. Złudzenie było doskonałe, o jak dużo nie zauważyło się, iż oba odciski pozostawiła lewa rata, modlin przecież wątpił, by Ellie okazała się nie inaczej dociekliwa. lotnisko
- Louisie Creed, kocham cię - oznajmiła Rachel zaś ucałowała go.
- Wygrałaś los na loterii, mała. - Louis uśmiechnął się dosadnie. - Trzymaj się mnie, a zrobię spośród ciebie gwiazdę. parking
- Nie wątpię.
Ruszyli w stronę schodów. Louis wskazał stół karciany, jaki Ellie ustawiła nim telewizorem. Na środku blatu leżały owsiane ciasteczka, dwoje pączki oraz kryminał piwa Micheloeb. W celu CIEBIE MIKŁAJU, głosiła kartka, wypisana dużymi, krzywymi literami.
- Wolisz ciasteczko czy pączka?
- Pączka - odparła oraz zjadła połowę. Louis otworzył puszkę tudzież opróżnił ją częściowo.
- Chmiel o tej porze? Dostanę niestrawności.
- Bujda na resorach - rzuciła radośnie. - Chodź, doktorku.
Louis odstawił puszkę oraz gwałtownie złapał się w ciągu środki pieniężne szlafroka, prawie że sobie o czymś przypomniał, chociaż za sprawą kompletny koniec dnia był świadom ciężaru spoczywającego w ową stronę niewielkiego zawiniąt